sobota, 7 stycznia 2017

6. i 7. Spotkania

Witajcie!

Na wstępie przepraszam za brak wpisu wczoraj - niestety nie wyrobiłam się przed spotkaniem, a gdy wróciłam do domu o 2 w nocy nie miałam już siły cokolwiek pisać.

Wczoraj miał się pojawić wpis na temat zapisania się na kurs podnoszący moje kwalifikacje zawodowe. Co tu dużo pisać? Po prostu szukam takiego, który pojawi się w moim mieście w trybie weekendowym, albo na przecenie w innym mieście (co by po dodaniu kosztów noclegu i pożywienia wyszła mniej więcej ta sama kwota). 

Ostatnie dwa wieczory spędziłam na spotkaniach ze znajomymi. W czwartek, na spontanie, przyjechał do mnie przyjaciel a wczoraj widziałam się z częścią ludzi z magisterki.

Przyjaciela nazwijmy Bratem, zawsze się tak do niego zwracam. Poznaliśmy się na studiach, na moim pierwszym stopniu. Po jego przyjeździe przez kilka godzin rozmawialiśmy o wszystkim i niczym, głównie relacjach damsko-męskich, przy duuuuużym kubku herbaty. Po prostu miły, przyjazny wieczór.

Ze znajomymi ze studiów magisterskich też rozmawialiśmy o szeroko pojętych relacjach damsko-męskich, głównie jednak schodziliśmy na tematy zawodowe. Nie ukrywam, zrobiło mi się lżej na sercu gdy się dowiedziałam, że mniej więcej połowa z nich nadal nie może znaleźć pracy w zawodzie tak jak i ja. Wypiliśmy kilka niekonwencjonalnych piwek (ciemne piwo z nutą kokosową - pycha!) pograliśmy w planszówki i zamówiliśmy kebaba. Tak, złamałam pierwszy raz dietę przez małe pudełko kebaba o 1 w nocy, ale warto było dla miny właściciela pubu wchodzącego do naszej salki widzącego 12 osób wsuwających przeogromne ilości mięsa. Polecam, Singielka111. Jako ciekawostkę dodam, że kilka osób pochwaliło mój nowy wizerunek. Na studiach magisterskich pojawiałam się głównie bez makijażu, w spiętych włosach, okularach i w spodniach (zarówno legginsach jak i jeansach). Wczoraj przyszłam w pełnej "tapecie" na twarzy, w soczewkach (czasem na tego typu wyjścia je zakładam), sukience i rozpuszczonych włosach - wywołało więc to lekki szok. Plus jest taki, że miło połechtało to moje ego i wzrosła pewność siebie.

Dzisiaj natomiast nie mam zamiaru robić nic produktywnego poza czytaniem książki, oglądaniem filmów czy graniem na konsoli. A żeby nie było, że jestem bezproduktywna - rano przejrzałam czy nie pojawiły się nowe oferty pracy. Wysłałam tylko jedną CVkę, ale za to musiałam napisać do niej list motywacyjny.

Miłego weekendu,

Singielka111

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz